— Dość już, Ewa! Dość! – krzyczał Michał na swoją żonę. – Zbyt często zasypujesz moich rodziców błotem! Moich braci! Siostrę! Ileż można?!

— Ileż można?! – nieco ciszej zapytała go Ewa. – A im można włazić w naszą rodzinę, tak? I im nic nie mówisz, prawda?

— Mówię tylko wtedy, gdy to się robi nie do zniesienia! A moi rodzice na pewno nie robią nic podobnego!

— Nic podobnego?! Od prawie roku bez przerwy próbują albo wpaść do nas, albo wyciągnąć od nas pieniądze, albo…

— Nic takiego nie robią! A to, że Bartek z Jurkiem przyjeżdżali – mieli sprawy w mieście! Czy musieli wynajmować mieszkanie?

— Wyobraź sobie, normalni ludzie tak się zachowują! Wynajmują mieszkanie, hotel, cokolwiek innego, a nie wpychają się do ciasnej klitki obcej rodziny! Nie mieszkamy w pałacu z pokojami gościnnymi! Mamy kawalerkę!

— Ojej, problem! Tak, dla ciebie to wszystko problem, to już zrozumiałem! Nie masz ani braci, ani sióstr, wyrastałaś jako jedyne rozkapryszone dziecko w rodzinie! U nas natomiast z dzieciństwa wpajano nam, że jeśli ktoś z rodziny potrzebuje pomocy – inni są zobowiązani pomóc, bez względu na…

— Bez względu na co?! – przerwała mu Ewa. – Bez względu na rozmiar kawalerki? Bez względu na opinię żony? Bez względu na to, że nie zatrudniłam się tutaj, żeby prać i karmić trzech facetów? Co?!

— Znowu o tym?

— Chcesz o czymś innym? Proszę bardzo! – złośliwie uśmiechnęła się żona. – Gdy zbieraliśmy pieniądze na kredyt hipoteczny, twojej siostrze potrzebne były pieniądze na stomatologa, bo nie umie zamykać gęby i wybito jej cztery zęby… Co zrobiłeś? Dokładnie! Oddałeś jej nasze oszczędności! A potem…

— Nie oddałem wszystkiego! Dlaczego znowu krzyczysz na ten temat?

— Gdybyś oddał wszystko, to i ty byś potrzebował takich samych usług, co ona! Uwierz!

Michał zaśmiał się, mimo że przed chwilą był wściekły jak nie wiem co.

— A jakbyś to zrobiła? – zapytał, ledwie się śmiejąc. – Poprosiłabyś swojego tatusia? To bym i jemu…

— Po co mi kogoś prosić, gdy mam to? – chwyciła za patelnię z kuchenki i groźnie spojrzała na męża. – Razem sobie poradzę!

— Chciałbym to zobaczyć! Ty pierwsza byś jej darowała, a potem i tak poszłabyś się żalić! Jeśli oczywiście mogłabyś gdzieś daleko uciec… – dodał nieco ciszej.

— Naprawdę? „Jeśli mogłabyś daleko uciec”? – zapytała Ewa, nieco spokojniej, ale z raną w głosie.

— To ty pierwsza zaczęłaś się burzyć i grozić mi! Nie udawaj teraz ofiary! – odpowiedział. – Nie podoba ci się, że mam rodzinę, której pomagam! Ciągle krzyczysz na mnie, że rzekomo coś zabieram z rodziny! Oni też są moją rodziną! Nie moja wina, że tego nie rozumiesz!

— A ja to komu jestem? Tylko… Służbą? Pomocnikiem do łóżka? Kim?

— Jaką „kim”? Jesteś moją żoną! A ja twoim mężem! Więc odpuść to teraz, bo nasz związek naprawdę długo nie przetrwa! – nacisnął palcem na patelnię, którą Ewa wciąż trzymała w dłoni, chcąc uderzyć go, i kraftując ją w dół.

— Tylko ja już nie czuję się twoją żoną, Michale! Mam wrażenie, że ożeniłeś się ze mną, aby nie brać kredytu hipotecznego sam, a żeby w domu mieć pełen zestaw usług dla siebie i twojej rozkapryszonej rodziny!

— Nie wymyślaj głupot, proszę! Kocham cię, mimo że najwyraźniej coś z tobą jest nie tak, ale mimo to…

— Kto jest winny temu, że w ostatnim czasie mam histerię za histerią? Kto mnie do tego doprowadził? Ja?

— Chcesz powiedzieć, że to ja? – zdziwił się i poczuł się nieco dotknięty.

— Ty i twoi krewni, których ciągle stawiasz nade mną! Pragnę tylko, aby nikt nie wchodził w nasze życie, by mieć normalną rodzinę! Być może w końcu mieć dzieci! A ty…

— A ja, można by pomyśleć, że tego nie pragnę, tak?!

— Widocznie: nie!

— Przestań znów wymyślać te bzdury, Ewa! Zasypujesz sobie głowę tym, a potem wszyscy wokół są winnymi: i ja, i moja rodzina! Sama to robisz!

— Oczywiście… To moja wina, że nie potrafisz zrozumieć, że TWOJA rodzina, jest ważniejsza od wszystkiego innego! A wszyscy pozostali krewni… Tak, są bliskimi, ale nie są już twoją rodziną!

— Teraz, tak! Nie zasypuj mnie tymi bzdurami! Oni są moją rodziną, i będą zawsze! A jeśli ci coś się nie podoba, Ewa, może…

— Co?

— Nic!!! – znowu krzyknął na żonę Michał. – Odczep się ode mnie, dość już!

Zniecierpliwiony wyszedł z kuchni, zostawiając żonę samą.

Ewa początkowo chciała za nim pójść, ale nie poszła. Zrozumiała, że ta awantura się nie skończy i może nawet zakończyć się rozwodem. Choć czasami o tym myślała. Była zmęczona ciągłym walką o niezależność swojej rodziny, o odpieranie nachalnych krewnych Michała. A on tylko złościł się na nią za to, bo dla niego było normalne, że co weekend wyciągali go z domu, aby jechał do rodziców do wsi, by stale pomagał młodszym braciom oraz czasem wspierał siostrę. Tylko Michał z całej rodziny przeprowadził się do miasta, reszta pozostała na wsi. A reszta, jak sępy, krążyli wokół niego i jego rodziny, starając się zasługiwać na jak największy kawałek, a Michał nigdy nie potrafił ich odmówić i dawał wszystko, co mógł. Czasami Ewie się wydawało, że jeśli któryś z jego braci poprosi go o nią w użyczenie, to i w tym by nie odmówił. Przecież są RODZINĄ!

Mijał prawie miesiąc od tej kłótni, kiedy Michał znów miał zamiar pojechać do rodziców wcześnie rano, podczas gdy Ewa jeszcze spała. Ale nim zdążył wyjechać, obudziła się i zapytała:

— Dokąd się wybierasz tak wcześnie?

— Ojej… Przepraszam, obudziłem cię? Szybko wrócę!

— Ale nie odpowiedziałeś na moje pytanie! – ponownie zażądała żona.

— Ja… Mama dzwoniła, Ewa! Muszę pilnie przyjechać, wrócę jutro na obiad! – na początku Michał zaczął się jąkać, ale potem jego głos przybrał większą pewność, by żona nie pomyślała, że ma wątpliwości co do tego wyjazdu i można go przekonać.

— W jakim sensie?! – zirytowana zapytała. – A przed jakim obiadem? Mieliśmy iść razem na koncert! Kupiliśmy bilety już miesiąc temu! Ty już całkiem…

— Idź z kimś innym! Nie rób z tego wielkiej sprawy!

— Z kim?!

— Z kimkolwiek! To mnie nie obchodzi! Weź kogoś ze swoich koleżanek! Idźcie, odprężcie się! A ja… Mam pilną sprawę w domu i nie mogę jej przeoczyć!

— Jaką?

— Nie ważne!

— Jaką, do cholery, sprawę, Michale?! – coraz bardziej wkurzała się żona.

— Przyjechała koleżanka Julii! Była jak członek naszej rodziny przez wiele lat, aż nie wyjechała do Warszawy! I oto wróciła, i planujemy rodzinny wieczór! Mama dzwoniła do mnie wczoraj prawie w nocy, gdy poszłaś spać, i mi to powiedziała!

— To przypadkiem nie ta dziewczyna, za którą całym stadem biegaliście?

— Co? O czym mówisz?

— Mówię ci o tej babce, z którą się spotykałeś przez prawie trzy lata, i która cię w końcu zostawiła! To ona?!

Michał zrozumiał, że żona już wszystko odkryła i dalsze ukrywanie tego nie ma sensu.

— Tak! To ona! – przyznał w końcu, ciężko wzdychając.

— I teraz zostawiasz mnie samą w domu, żeby pojechać się z nią spotkać? – zapytała Ewa ostrożnie.

— Mówię ci, mama zadzwoniła! Mamy tam rodzinne zgromadzenie! Kolację i takie tam! Tak jakoś wyszło, Ewa! Nie mogę odmówić mamie! Tym bardziej, kiedy w domu takie wydarzenie…

— Więc wróć pod spódnicę do swojej mamusi, ona szybko znajdzie ci nową żonę, która będzie zadowalać całe twoje rodziny! Chociaż już znalazła!

— Dlaczego znowu zaczynasz? Nikt mi nikogo nie szukał ani nie znalazł, Ewa! Ty nigdy nie zrozumiesz, co to znaczy prawdziwa rodzina i jak wszyscy jej członkowie powinni się nawzajem wspierać!

— Tak? Tylko jakoś nie zauważyłam, żeby ktokolwiek z twojej rodziny nas wspierał! Wszyscy tylko starają się wydoić nas do końca! A teraz jeszcze twoja stara znajoma będzie chciała namieszać w naszym życiu znowu!

— Nic takiego tam nie będzie, nie wymyślaj! – tłumaczył Michał. – I nie widzę nic złego w tym, żeby spotkać się z koleżanką, która…

— Koleżanką?! – oburzyła się Ewa na to określenie. – Przecież to twoja była, która cię prosiła o Ciebie, będąc z jednocześnie z tobą! „Koleżanka”! A ja wtedy kto? Tak, po prostu, przechodziłam obok?

— Skoro jestem twoim mężem, to dlaczego nie jestem zaproszona na ten „rodzinny obiad”, a twoja była tam będzie?

— Bo wszyscy ją kochają, a ty wszystkich denerwujesz, jak i mnie teraz!!! – zawołał Michał w odpowiedzi, bo już go irytowały te pytania i podejrzenia Ewy.

— Tak? – zapytała cicho. – Cóż… Jedź…

— Co? Tak po prostu? I po co mi teraz zawracałaś głowę? – nie zrozumiał takiej zgody z jej strony.

— Bo teraz wszystko wróciło na swoje miejsce, Michale! – odpowiedziała mu Ewa. – Jedź do swojej prawdziwej rodziny, do swojej ukochanej, która dla ciebie wyraźnie jest droższa niż ja! Jedź! Już nie zamierzam cię zatrzymywać, robić awantur i histerii! To mi już nie jest do niczego potrzebne!

— Nie rozumiem! O co teraz chodzi?

— Chodzi o to, że mam dość tych poniżeń!

— Poniżasz się tylko ty, gdy zaczynasz histeryzować, Ewa! Sama jesteś za to odpowiedzialna! Nikt cię nie zmuszał do tego! Gdybyś była bardziej normalna, jak przyjaciółka Julki, to też by cię przyjęli do naszej rodziny! Gdybyś była bardziej otwarta, zawsze byś ze mną jeździła, nigdy byś nie odmawiała pomocy, która naprawdę jest potrzebna! Ale ty, jak mówiłem, jesteś klasycznym przykładem jedynaka w rodzinie! Nigdy tego nie zrozumiesz!

— Nie, Michale! Mi właśnie wszystko stało się jasne! To ja wcześniej myślałam, że zostanę dla ciebie kimś ważnym, ale teraz jest jasne, że już masz serca innych! To twoja matka, siostra i… – chciała jeszcze dodać do tej listy jego siostrzenicę, ale postanowiła powiedzieć inaczej. – A twoja mama też teraz jest! A ja po prostu złożę wniosek o rozwód, żeby już nie być w żaden sposób powiązaną z tą waszą nienormalną rodzinką! Dość tego dla mnie! Dość!

— Co masz na myśli? – zapytał z przerażeniem Michał.

— Tak wprost! Zbieraj się, nie rozpraszaj się, trzeba być na wysokości przed nowo przybyłą warszawianką! A co wtedy zrobią twoi krewni? Kogo będą odwiedzać tam?

— Tylko spróbuj złożyć wniosek o rozwód! – wpadł w złość mąż. – Jeśli tak to…

— A co mi zrobisz? Jakąś zemstę planujesz? Śmiało! Twoja rodzina mnie znienawidzi? To już jest!

— Po prostu cię zniszczę, Ewa! Więc…

— Idź i zniszcz tę, do której teraz się szykujesz! A ja nie mam już z tobą nic wspólnego! Koniec!

I gdy tylko to powiedziała, Michał w mgnieniu oka chwycił żonę za gardło i przycisnął do łóżka. Ewa nie mogła krzyczeć ani nic powiedzieć, zupełnie nic. Trudno jej było nawet oddychać.

— Powiedziałem: tylko spróbuj złożyć wniosek o rozwód! Nie zamierzam dzielić tej kawalerki ani brać żadnego kredytu! Więc albo się zamykasz i idziesz na swój koncert wieczorem, albo od razu cię uduszę, a gdy wrócę, wezwę policję i powiem, że mnie w ogóle nie było w domu, a gdy wróciłem, znalazłem twoje śmierdzące ciało! Rozumiesz?

Ale Ewa nie mogła nic odpowiedzieć, jak bardzo się starała. W tym momencie zadzwonił telefon męża. Puścił żonę, żeby odebrać, a ona szybko chwyciła za wazon z szafki i uderzyła go w głowę.

Od uderzenia Michał stracił przytomność, a Ewa natychmiast zadzwoniła na policję, opowiadając, że mąż ją dusił, a ona go uderzyła. Funkcjonariusze przyjechali w zadziwiająco krótkim czasie, myśląc, że żona zabiła męża. Okazało się, że tylko „wyłączyła”.

Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Michał obudził się, ale nie wiedział, że to policja, więc rzucił się na żonę, która właśnie otworzyła drzwi. Na tym się skończyło. Nie zdążył zadać Ewie więcej krzywd, ale bardzo się starał, wydzierał się z rąk policjantów i nawet próbował ich zaatakować, więc na rodzinny obiad na pewno się nie wybierze, czekało go inne spotkanie…

A Ewa, wykorzystując fakt, że Michała zabrano na chwilę na komisariat, praktycznie tego dnia zdążyła zrobić wszystko: zdjęła siniaki z szyi, napisała doniesienie na męża i złożyła wniosek o rozwód z podziałem majątku.

Zebrała wszystkie swoje rzeczy i umówiła się z przyjaciółką, by na chwilę u niej pomieszkać. Ta z mężem i dziećmi planowała w tygodniu wyjechać na urlop, więc nikomu nie będzie przeszkadzać i jeszcze będzie mogła pilnować mieszkania. O kota i psa również będzie musiała później dbać, więc tak będzie nawet łatwiej.

Gdy przyjechała jej przyjaciółka, Ewa była już rozwiedziona, majątek jeszcze nie był podzielony do końca, ale wynajęła sobie mieszkanie i przeniosła tam swoje rzeczy. A Michał był w furii, że żona zrobiła wszystko to, czego tak bardzo się obawiał, a dodatkowo przegapił długo oczekiwane spotkanie z miłością swojego życia i nawet nie miał okazji jej zobaczyć.

Po podziale majątku Michał w końcu wyjechał do Warszawy do przyjaciółki swojej siostry, ale okazało się, że tam był nikomu niepotrzebny, bo ta dziewczyna była w poważnym związku i wszystko zmierzało do ślubu, a on nawet nie został na noc, ponieważ chłopak tej dziewczyny powiedział wyraźne: NIE!

I tak Michał został bez jedynej bliskiej osoby w ogromnym mieście, którego nie znał, i nie miał nawet pieniędzy na powrotną drogę, bo otrzymaną połowę pieniędzy ze sprzedaży mieszkania wydał na prezenty dla swojej miłości, wszystko podarował i został z niczym i bez dachu nad głową. A jego rodzina nie zamierzała mu pomóc w tym, bo oni też nie mieli pieniędzy, żeby wysłać mu chociaż na bilet powrotny…


Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *