Mój dom jest tylko mój, długo i ciężko na niego pracowałam.

Kiedy poznałam swojego męża Pawła, miałam już ponad trzydzieści lat. Miałam za sobą kilka nieudanych związków z mężczyznami, które nie przyniosły nic dobrego. Od 26. do 30. roku życia zrobiłam sobie przerwę, a jako wolna kobieta, całkowicie poświęciłam się pracy. Naprawdę ciężko pracowałam, by zaoszczędzić na moje wymarzone miejsce, które w końcu mogłam kupić. Czułam ogromną dumę, bo mogłam polegać wyłącznie na sobie, a dwa lata później poznałam Pawła.

Nie mogę powiedzieć, że między nami była jakaś szalona miłość czy niezwykłe uczucie. Czy po trzydziestce można mówić o prawdziwym romansie? Trudno to osądzić. Chciałam przede wszystkim spokojnego, wygodnego życia z mężczyzną, który nie będzie sprawiał mi dodatkowych problemów. Paweł był właśnie taki – spokojny, zrównoważony i radosny, więc przyjęłam go do swojego domu, a on się na to zgodził.

Nie każdy facet ma szczęście spotkać kobietę, która już posiada własne mieszkanie. Ja byłam w stanie kupić swoje wymarzone lokum bez brania kredytu i bez stresu, związanego z miesięcznymi ratami.

Tak żyliśmy przez siedem lat, nie mieliśmy dzieci, bo oboje byliśmy bardzo zajęci pracą. Po całym dniu wracaliśmy do naszego domu zmęczeni, a najczęściej padało od razu na łóżko. Nie ukrywam, że czasami myślałam o dziecku, ale ciągle odpowiadałam sobie, że może później, zwłaszcza że dziś kobiety rodzą nawet w wieku 45 lat.

Tydzień temu, podczas śniadania, Paweł zapytał, kiedy zamierzam go zameldować. Chciał się wymeldować od matki, żeby mniej płacić za rachunki. Nie spodobało mi się to, bo nie chciałam mieć nikogo zameldowanego pod swoim adresem. Powiedziałam mu, że mógłby przecież odkładać pieniądze na własne mieszkanie, ale większość facetów, mieszkając u mamusi, nie myśli o tym. Dzieliliśmy się połową wydatków, a resztę wydawaliśmy, jak chcieliśmy.

Po tej rozmowie Paweł poszedł do pracy, a wieczorem już nie wrócił. Następnego dnia rano dostaję sms, że złożył pozew o rozwód. Nadal nie mogę uwierzyć, że mój mąż mógł coś takiego zrobić. Nie chcąc go zameldować, nie brałam pod uwagę braku zaufania, ale życie potrafi być nieprzewidywalne i nie ma gwarancji, że będziemy razem na zawsze. Nie zamierzam dzielić się moim domem z nikim, bo ciężko na niego harowałam i jest tylko mój. Jeśli Paweł był ze mną tylko z myślą o jakimś udziale w mojej własności, to niech idzie swoją drogą.


Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *